środa, 5 października 2016

Najpierw pokochaj siebie

 W życiu każdej dziewczyny nadchodzi taki czas, kiedy zaczyna wątpić w swoją urodę, w siebie, zaczyna porównywać się do innych dziewczyn albo, co gorsza, do celebrytek i modelek. Nie mam zamiaru Wam mówić o tym, że te modelki i celebrytki są wykreowane przez media jako idealne(plus nad ich wyglądem pracuje sztab fachowców), ponieważ Wy to wszystko na pewno wiecie. Chcę tylko powiedzieć nieco o tym, jak wyglądało to u mnie, ponieważ obecnie mogę powiedzieć, że jestem na dobrej drodze do zaakceptowania siebie w pełni. Ale od początku. Moje problemy z samooceną miały początek w podstawówce, kiedy zaczęły wyskakiwać mi pierwsze krosty. Po jakimś czasie czyli jakoś w 4-5 klasie zaczęłam się malować. Na początku, spoko, czułam się doroślej i w ogóle, ale jakoś w 1 gimnazjum doszłam do takiego momentu, że musiałam się pomalować żeby wyjść z domu. Miałam blokadę, by pokazać się komuś bez makijażu i to był też czas kiedy znienawidziłam makijaż. Po kilku latach męczarni i lataniu po lekarzach oraz dermatologach postanowiłam po raz ostatni dać szansę jakiejś lekarce. Padło na zaznajomioną dermatolog, której opowiedziałam to co już brałam, co smarowałam i gdzie się radziłam (było tego naprawdę dużo,próbowałam chyba wszystkich maści i toników na twarz+antybiotyk, który swoją drogą nic nie dał, wszystko nawróciło),a ta przepisała mi axotret. Rozpoczęcie tej kuracji było najlepszym co mogłam zrobić w życiu. Przeżyłam załamanie, ale po nim przyszła ulga i radość. Jeżeli ktoś brał axotret, izotek czy inny tego typu lek to wie, że ta kuracja nie należy do najprzyjemniejszych, nie tylko ze względu na nasz wygląd fizyczny, ale również ze względu na to, że do końca nie masz kontroli nad swoimi myślami i uczuciami(przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, ponieważ podczas niej nie czułam się do końca sobą). 

 Teraz, 3 miesiące od zakończenia kuracji na nowo staram się pokochać siebie. Wakacje były czasem na moją przemianę wewnętrzną, ponieważ kuracja (oraz kompleksy) naprawdę mnie zmieniły, a kiedy pozbyłam się mojej najgorszej zmory poczułam potrzebę zmiany siebie. Nie chciałam być więcej tą nieśmiałą Karoliną, która boi się cokolwiek powiedzieć czy zrobić, która nie robi tego, co naprawdę chce, bo się wstydzi. Ten etap mam już za sobą, robię się coraz pewniejsza siebie i coraz lepiej czuję się ze sobą, więc myślę że całkiem dobrze wyszła mi ta "przemiana". Jednak dopiero na początku września uznałam, że czas na zmianę fizyczną. Na pewno dużo w tym pomogły mi moje koleżanki, którym jestem bardzo wdzięczna. Przestałam się malować. Okej, to nie jest tak, że już nigdy więcej się nie pomaluję, bo przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, by bez makijażu czuć się dobrze i żeby nie był to przymus, jaki był dla mnie przez ostatnie 5 lat i powiem Wam, że czuję się świetnie. Niby mówi się, że makijaż dodaje pewności siebie, ale tak naprawdę w moim wypadku to jego brak sprawił, że zaczęłam być bardziej pozytywna i otwarta. Malując się codziennie czułam jakbym nakładała maskę i jakbym nie była do końca sobą.  
 Kolejnym etapem, który pomaga mi w zaakceptowaniu siebie jest blog. Nie bez powodu do zdjęć w pierwszym poście pozowałam bez makijażu. Chciałam abyście od razu zobaczyli mnie taką, jaką jestem, a przy okazji to dodatkowo pomogło mi z pewnością siebie przez mnóstwo pozytywnych komentarzy pod tamtym postem. Wcześniej nigdy bym się nie zdobyła na to, by zapozować bez pomalowania się, a teraz nie mam z tym najmniejszego problemu i czuję się świetnie, bo mogę robić to co uwielbiam bez udawania nikogo. Dzięki temu wszystkiemu co przeszłam czuję się silniejsza i mądrzejsza. Doszłam do wniosku, że wygląd nie jest najważniejszy w życiu. Oczywiście, często się to słyszy, ale dopóki sami do tego nie dojdziemy trudno będzie nam w to uwierzyć. Po prostu dla mnie teraz są ważne inne wartości takie jak własne szczęście, samorealizacja, pasje. Wygląd schodzi na drugi plan. Nie wiem dlaczego tak bardzo wcześniej się nim przejmowałam. Okej, dbać o siebie można, ale nie obsesyjnie jak ja to robiłam. Dlaczego to robiłam? Moje wnioski są głupie, ale robiłam to dlatego żeby być lubianą, nie chciałam być odrzucona więc czułam, że muszę to robić, ale właściwie dlaczego? Dlaczego zależało mi na ludziach, którzy byliby ze mną tylko dla mojego wyglądu, ciuchów czy jakiejkolwiek innej materialnej rzeczy? Nie chcę takich osób w moim życiu. Chcę ludzi, którzy lubią mnie za to jaka jestem ludzi, którzy lubią mnie. 

 Nie jestem zbyt dobra w radach, ale jedyne co mogę Wam poradzić to to abyście nie przejmowały się opinią innych, robiły to co kochacie, otaczały się pozytywnymi ludźmi i były szczęśliwe. Niestety, same musicie do tego dojść, bo nie ma jednej recepty na to by zaakceptować siebie, u każdego to przebiega inaczej, jednak trzymam kciuki. Każdy jest piękny na swój sposób, z wyglądu, z charakteru, z tego co robi. Tak mam blizny i aparat, tak nie jestem idealna, ale wiecie co? Jestem najlepszą wersją siebie, czuję się ze sobą dobrze, a każdy któremu to przeszkadza niech spieprza.  Po co komplikować sobie i tak już skomplikowane życie? Chyba lepiej być swoim przyjacielem niż wrogiem? Musisz walczyć za siebie, ponieważ nikt inny za Ciebie tego nie zrobi, ale żeby skutecznie się obronić musisz w siebie wierzyć. Ja wierzę w Ciebie i Ty też musisz.
(zdjęcia znowu w tym samym, szarym golfie, ale jest to mój jesienny must have, wybaczcie haha)

27 komentarzy:

  1. Podstawa bycia sobą jest akceptacja samego siebie ;)

    http://daruciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat u mnie nasilenie się trądziku pojawiło w drugiej/trzeciej klasie gimnazjum. Kiedy poszłam do dermatologa, została mi przepisana silną maść i zaleciła zmianę sposobu odżywiania. Na początku czułam się fatalnie, ponieważ lek sprawiał, że wszystko wychodziło z głębi skóry, ale po dwóch miesiącach wszystko się polepszyło wraz z moją samooceną :)
    W podstawówce natomiast nie lubiłam ogólnie siebie. Nosa, krzywego kręgosłupa, swojego charakteru. Uważałam, że jestem beznadziejna itd. Wyrosłam, pokochałam siebie i pod koniec gimnazjum byłam już zupełnie innym człowiekiem dzięki nowym znajomym ;)
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądry post, ja siebie akceptuję,ale nie lubię w 100%, ciągle dążę do wielu zmian. Co do trądziku to męczę się już z nim od tak 5 klasy podstawówki ( a jestem w 2gim), chodzę do dermatologa, ale nic na dłużej nie pomaga, niektóre rzeczy tylko na jakiś czas
    http://xartday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam? Zapytaj może o kurację izotretynoiną? Ma ona wiele skutków ubocznych, jednak po niej efekty są naprawdę widoczne i długotrwałe.

      Usuń
  4. moja współlokatorka brała izotek i też jej pomógł :) masz bardzo ładną buzię - w poprzednich postach nigdy bym nie pomyślała, że też się leczyłaś :)

    też obserwuję :)
    pozdrawiam
    katarzynakoziej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Golf + ta sukienka *o* jeju

    kyaaff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Długi,ale dobrze napisany post - to mi się podoba! Obserwuję i czekam na więcej,a w wolnej chwili zapraszam do siebie - kikawww.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. swietnie napisany post, masz racje samoakceptacja jest najwazniejsza, no bo kto, jak nie my, ma nas pokochac? ;)

    zapraszam na nowy post! http://justemsi.blogspot.com/
    odwdzięczam się za każdą obserwację!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje za motywacje <3
    Ja w podstawówce miałam strasznie zaniżoną samoocenę.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że udało mi się Cię zmotywować :)
      Niby się mówi, że to w gimnazjum samoocena spada, ale jednak wiele osób już w podstawówce zaczyna mieć swoje pierwsze kompleksy :/

      Usuń
    2. Tak się mówi, ale różny przypadki chodzą po tej Ziemi, więc mnie właśnie pobyt w gimnazjum pozbawił kompleksów ;)

      Usuń
  9. Piękna sukienka!
    https://evildivination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam gorsze i lepsze dni. Raz porównuję się do wszystkich a raz uśmiecham się do lustra jak idiotka. Zależny od dnia. Ciągle pracuję nad sobą i mam nadzieję, że kiedyś pokocham siebie w 100%. Piękna stylizacja! Obserwuję i zapraszam do siebie :)

    little-foxblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo jak ja, ale z czasem na pewno będzie nam coraz łatwiej i w końcu w 100% się pokochamy :)
      Oczywiście zajrzę x

      Usuń
  11. Słyszałam o kuracjach tego typu lekami i mnie przerażały, na całe szczęście póki co nie jestem zmuszona z nich korzystać, ale bez schodzenia z tematu. To co czujesz, przeszłaś wykształtowało to co jest teraz, stałaś się otwarta, w końcu się śmiejesz, akceptujesz siebie i na to aż miło się patrzy :) Jesteś mega pozytywną osobą, a golf masz piękny ♥! Pozdrawiam i obserwuje !

    aansaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zazdrościłam osobom, które mają ładną cerę bez ciągłego latania po lekarzach i stosowania różnorodnych maści i leków, ale tak jak ty to napisałaś, dzięki temu jestem teraz tym kim jestem więc jak to mówią: nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło haha
      Dziękuję x

      Usuń
  12. świetny look<3
    co powiesz na wzajemną obs? Daj znać w komentarzu:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze - to nie słyszałam o tej kuracji, ale najważniejsze, że przyniosła ona dobry efekt. Pięknie wyglądasz! :)

    MÓJ BLOG
    MÓJ KANAŁ NA YT

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczny golfik :)) Pozdrawiam i zapraszam na:
    maggie-fashion-style.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, że opowiedziałaś swoją historię :)
    Masz śliczne włosy <3

    http://youthinkpositive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie warto zważać na opinie innych, tych - którzy nie uczestniczą intensywnie w naszym zyciu :)
    www.wkrotkichzdaniach.pl - nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne zdjęcia .. :)
    Obserwuję i zapraszam na moj mamusiowy blog . :)

    http://youngmotherwrites.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak na prawdę nasza chęć dążenia do ideału wynika z faktu że jesteśmy wzrokowcami (było tak od zawsze nawet w czasach starożytnych). Poczucie że jesteśmy dla siebie atrakcyjni jest ważne, a także chęć dążenia do perfekcyjnej wersji siebie jest w 100% naturalna i prawidłowa do póki nie szkodzi to naszemu zdrowiu. Małe dziewczynki np. w podstawówce nie są odpowiednio kierowane przez rodziców, często taki stan rzeczy wynika z braku rozmów i porozumienia. Oczywiście nie zawsze ale dość często tak jest i nie oznacza to braku eksperymentowania z makijażem itd. Chodzi bardziej o ustalenie swoich priorytetów.

    http://queensali.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dążenie do perfekcji w żadnym wypadku nie kończy się dobrze, ponieważ nigdy nie będziemy perfekcyjni i raczej kończy się to akceptacją siebie takimi jakimi jesteśmy niż staniem się tym nieistniejącym "ideałem". Oczywiście, że patrzenie na siebie oraz na innych zależy w dużej mierze od naszego wychowania, ale również od tego w jakim środowisku się znajdujemy i od wielu innych czynników wpływających na nasz charakter. Zadaniem rodzica jest wpoić dziecku, że jest najpiękniejszą wersją siebie, by nigdy nie wątpiło w swoją wartość :)

      Usuń
  19. Dzięki za ten motywujący post! Śliczny blog... Będę zaglądać tu częściej. :-)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie: blogmoimzyciem.wordpress.com
    Mam nadzieję że zajżysz... ;-)

    OdpowiedzUsuń