wtorek, 11 października 2016

Veganmania Olsztyn

 Jako wegetarianka interesująca się dietą wegańską oczywiście musiałam zaliczyć Veganmanię, a że najbliższa odbywała się w Olsztynie, to też tam postanowiłam się udać za namową mojej ukochanej przyjaciółki. Po raz pierwszy byłam na tego typu wydarzeniu i szczerze mówiąc spodziewałam się, że tych wszystkich stoisk oraz ludzi będzie więcej, jednak mimo wszystko podobało mi się. Cały event odbywał się w jakimś starym kilkupiętrowym budynku. W piwnicy były wykłady, na parterze można było podpisywać petycje oraz zamawiać koszulki, na pierwszym piętrze znajdowały się stoiska z jedzeniem i gadżetami, a na samej górze odbywała się joga (na którą swoją drogą nie zdążyłyśmy się zapisać, przegryw całe życie).

 Na miejsce dotarłyśmy z tego co pamiętam koło 12 spóźniając się na pierwszy wykład dotyczący tego, jak w ogóle przejść na weganizm, od czego zacząć itd. Tak naprawdę żałuję, że nie zdążyłyśmy, ponieważ chciałabym kiedyś zostać weganką, a tam mogłabym się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. W każdym razie udało nam się dotrzeć na drugi wykład pt. "Chcemy osiągnąć wegańską masę krytyczną". Dotyczył on tego jak podchodzić do ludzi, gdy mówimy o weganizmie, jak przekonywać osoby z naszego otoczenia do tej diety, jednocześnie nie zrażając ich do siebie i nie osądzając o zabijanie zwierząt oraz bezduszność (czego sama, jako wegetarianka, nie lubię i nie robię). Myślę, że był ciekawy i mógł dać do myślenia wielu osobom.

 Kolejny wykład, na który się udałyśmy był pt. "O moralności testów na zwierzętach", który prowadziła kobieta na co dzień decydująca o losie zwierząt poprzez podpisywanie zaświadczeń zezwalającej na testowanie różnych środków na nich. Sądzę, że w ciekawy sposób pokazała to, jak wyglądają eksperymenty na zwierzętach od tzw. "kuchni". Większość z nich jest tak naprawdę powielana i nie potrzebna, a giną przy nich w bólach niewinne zwierzęta. Zresztą to wątek na inny post, jeśli ktoś zainteresuje się tematem i poszuka w google, na pewno znajdzie wiele informacji na ten temat.

 Ostatni wykład, a właściwie to film, poprzedzony krótkim wstępem, nosił tytuł "Wewnątrz futra". Pokazywał on jak wygląda los zwierząt w gigantycznych zakładach, w których są hodowane tylko po to, by stały się jakimś modnym płaszczem, torebką lub dodatkiem do czegoś. Niektóre momenty były naprawdę przykre i widziałam, że kilka osób na sali popłakało się, ale ja to w 100% rozumiem, ponieważ sama jestem bardzo czuła na takie nagrania. W moim przekonaniu filmy są o wiele lepszym pomysłem na przekazanie jakichś ważnych treści niż zdjęcia czy suche wykłady. Dopiero gdy widzimy jak na żywo to się rozgrywa, dociera do nas jak wiele cierpienia sprawiają ci ludzie zwierzętom. Chociaż tak naprawdę to nie ci ludzie są winni, a ustrój panujący w kraju i Europie, który pozwala na takie traktowanie i olewa najważniejsze obowiązki np.kontrole weterynaryjne, sprawdzanie stanu klatek itp.

 Na jeden z wykładów nie poszłyśmy, ponieważ udałyśmy się na piętro, by rozejrzeć się po stoiskach z wegańskimi przekąskami oraz akcesoriami.Swoje stoiska mieli tam m.in. Mervia Art, Vegezone, Vegan Baczer, Smak obfitości, Schronisko dla roślin, Cukierkoza. Oczywiście wszystko obeszłyśmy. Ja kupiłam sobie dziwną przekąskę(którą postaram się Wam teraz opisać, a Wy starajcie się to sobie wyobrazić haha): był to farsz z ziemniaków i innych warzyw wsadzony do ciasta i usmażony w głębokim oleju(?). Podawane to było w kształcie dużego pieroga, że tak to ujmę. Naprawdę nie mam pojęcia jak to się nazywało, ale kosztowało 13zł i było naprawdę warte swojej ceny, bo przynajmniej można było się tym najeść. Jeżeli chodzi o jedzenie, to kupiłam jeszcze kawałek wegańskiego tortu, który wyglądał naprawdę pięknie więc nie mogłam się na niego nie skusić. Do tego stoiska były chyba największe kolejki i nie wiem czy to z powodu małej dostępności wegańskich tortów w Polsce czy po prostu dlatego, że torty wyglądały zjawiskowo i pysznie. W każdym razie kolejka była strasznie długa, a kawałek tortu kosztował 15zł, jednak był naprawdę przepyszny i od niedzieli myślę, że mogę sobie na taki pozwolić.

 Ostatnim punktem na mojej liście było schronisko dla roślin, gdzie można było za darmo "zaadoptować" jakąś porzuconą przez kogoś roślinkę, które zbierała pewna pani, przesadzała je w doniczki, a później na takich eventach rozdawała. Ja oczywiście przygarnęłam sobie jedną z nich i do tej pory jeszcze nie wygoglowałam, jak się nazywa i jak mam o nią dbać, ale hej! jestem na dobrej drodze, bo znalazłam czas w tym tygodniu, by w ogóle włączyć laptopa i napisać dla Was post. I tak właściwie skończył się mój dzień na Veganmanii. Wróciłam do domu szczęśliwa, z jednym dodatkowym dzieckiem oraz, z jedną kiełbasą od Vegan Baczer, której chciałam spróbować odkąd dowiedziałam się o ich istnieniu. Ogólnie moje wrażenia z tego wydarzenia są bardzo dobre, pomimo że na początku spodziewałam się czegoś więcej. Na pewno nie jest to moja ostatnia wizyta na Veganmanii i kiedy tylko nadarzy się okazja, wybiorę się na nią ponownie do czego również Was zachęcam nawet jeżeli nie jesteście wegetarianami bądź weganami to może być dla Was fajne doświadczenie.
A Wy byliście na Veganmanii albo czymś podobnym? Jeśli nie, to czy byście chcieli na takie coś pojechać?

17 komentarzy:

  1. twoja przekąska to chyba samosy ;) Przynajmniej tak z opisu wynika.
    Nawte nie wiedziałam, ze w moim rodzinnym mieście takie rzezcy się odbywają (niestety, juz dawno tam nie meiszkam i rzadko je odwiedzam - jak widać dużo mnei omija)
    www.normxcore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nigdy nie byłam na tego typu wydarzeniach, ale moja przyjaciółka jest wegetarianką, więc chyba okazja mnie nie ominie i zobaczę na własne oczy jak to wygląda.
    Świetny blog, życzę Ci jak najwięcej obserwatorów i chęci do dzielenia się Twoją pozytywną energią, kochana! :*
    soylena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie byłam, ale chętnie bym się wybrała, bo trochę interesuję się przejściem, ale najpierw na wegetarianizm :)

    claudine-bloog.blogspot.com --> MÓJ BLOG
    KLIK

    OdpowiedzUsuń
  4. ohh ale ci zazdroszcze, że tam byłaś!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozazdroscic, musialo byc supi <3
    Zapraszam do mnie - można wygrać 100$ do sklepu dresslily! ♥
    dorey-doorey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super i kreatywnie.Chciałabym zostać wegetarianką,ale muszę poczekać aż wyprowadzę się z domu.Nigdy na takim czymś nie byłam,a chciałabym.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super pewnie było!
    vviktooria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. marzy mi sie pojechac na veganomanie! jak ja ci zazdroszcze, z cala pewnoscia bylo to cudowne doswiadczenie :)
    moze wspolna obserwacja? ja juz i to zogromna checia ;3

    http://justemsi.blogspot.com/
    odwdzięczam się za każdą obserwację!

    OdpowiedzUsuń
  9. Musiałaś się świetnie na tym bawić. Ja niestety nie jeżdżę na takie spotkania ponieważ nie interesuję się takim trybem życia ani nie zamierzam być weganką czy wegetarianką.
    Cień

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że robią coś takiego dla weganów ;)
    |M Ó J B L O G|

    OdpowiedzUsuń
  11. Musiałaś się świetnie bawić. Ja akurat nie jestem wegetarianką ani weganką, ale szanuje takie osoby :)
    Fajnie, że ktoś organizuje tego typu wydarzenia :)
    Zapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
    Byłabym też wdzięczna za kliknięcie w link do lampy :)

    http://veronicalucy.blogspot.com/2016/10/hybrid-manicure-step-by-step.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny blog i post. Będę wpadała częściej i oczywiście obserwuje. Jeśli spodoba ci się mój blog to zaobserwuj i skomentuj http://www.mysterious-natalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jestem wegetarianką, ale od pewnego czasu interesuję się tematem diety roślinnej ze względu na to, że staram się ograniczyć nabiał, a nie wszystkie rodzaje mięsa mi służą czy też smakują.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja osobiście nie pojawiłabym się tam, nie jestem weganką i nigdy nie zamierzam nią być :)

    https://roseaud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja z chęcią bym zobaczyła, pomimo że nie jestem weganką

    http://letterdeceased.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń